11 mar 2009

Pozostać w pół drogi...

ο υιος του ανθρωπου
παραδοθησεται τοις αρχιερευσιν και γραμματευσιν
και κατακρινουσιν αυτον θανατω
και παραδωσουσιν αυτον τοις εθνεσιν εις το εμπαιξαι
και μαστιγωσαι και σταυρωσαι
και τη τριτη ημερα εγερθησεται

Jak łatwo jest zatrzymać się w słuchaniu, nie usłyszeć do końca tego, co ktoś mówi. Tak
się objawia moje bycie NIE-tu-i-teraz. Nie dociera do mnie to, co najważniejsze, a co Jezus zostawia na koniec: zmartwychwstanie

Bo ja mam swoje plany. Ja wiem lepiej. Ja. Ja. I w ten sposób staję się właścicielką straganu z jajami...
On jednak jest silniejszy od mojej głuchoty - ja Mu przygotowałam w podzięce za sześć dni stworzenia sześć sposobów na sponiewieranie, a ON uwieńczył to moje dzieło swoim zmartwychwstaniem.
I dlatego wciąż jeszcze żyję, bo gdyby się okazało, że On nie zmartwychwstał, całe moje życie jest nic nie warte i nawet psu na budę się nie nadaje.
Bo duchem służby się niestety pochwalić nie mogę. W ogóle niczym nie mogę... Moge jesuynie mieć nadzieję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz