11 lut 2012

Jest czas rozdawania i czas zbierania


obserwuję drzewa. patrząc wyłącznie pobieżnie są martwe i brzydkie, jak ten nieszczęsny trędowaty człowiek, który przyszedł do Rabbiego Jeshuy.
Patrzę w głąb siebie i tym większe przerażenie mnie ogarnia, bo na zewnątrz wszystko ok, jeszcze jakoś trzymam fason i prę do przodu, a w środku smród i zgnilizna...
On wiedział czego chce, właściwie nikt nie miał wątpliwości. tym czasem gdy ja przychodzę do Niego, to w sumie mam poczucie, że tylko zawracam Szefowi głowę...

błagam, otwórz moje oczy ślepe na moją własną nędzę


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz